superTata


Pisałam już o Babciach, Dziadkach, Ciociach i Wujkach. Nie ma wyjścia, dziś przyszła pora na TaTolka: otóż mam superMęża, który na dodatek jest superTatą. Dlaczego?
Pracuje i nieźle Mu to idzie. Sama praca jest dla dzieci nieco abstrakcyjna i przez to nie do końca zrozumiała, ale czasem zdarzają się namacalne dowody wyjątkowości TaTolka - ostatnio holował na linie samolot. Kiedy dzieci dowiedziały się o tym, w domu wybuchł szał radości. No bo kto jeszcze ma Tatę, co ma siłę poruszyć samolot siłą mięśni?!


TaTolek jest superTatą - takim, co to szaleje "w zapasach" na podłodze, biega za piłką po trawie, uczy jak wspiąć się tam, gdzie wzrok nie sięga, robi najgorsze głupoty z dziećmi i wydaje się, że ma z tego tyle samo przyjemności, co Tolek i Olka. Ale jak spoważnieje i powie "stop", to żadne z dziećmi nie ma wątpliwości, że to faktycznie oznacza przerwę.


Rano żeńska część rodziny śpi. TaTolek wstaje pierwszy, robi śniadanie, ogarnia zaspanego Tolka. Mają wtedy czas na męskie rozmowy. Razem po cichu wychodzą, każdy do swoich obowiązków.
To nie znaczy, że Lala ma za mało Taty. Popołudniami, kiedy Tolek ślęczy nad lekcjami, jest czas córeczki, a TaTolek wymyśla tak pasjonujące zabawy jak np. smarowania kanapek masłem.


TaTolek pomaga przy pracy domowej, czyta dzieciom książki na dobranoc, przytula (nie tylko na noc), a czasem zamienia się w samochód, który ląduje na podłodze i dziko warczy za każdym razem, kiedy DemOlka go "odpala".


Nieustannie uprawia różne sporty, czym niesłychanie imponuje Tolkowi.
Robi świetne naleśniki, kręci ulubiony kogel-mogel dzieci, jak trzeba to prasuje, a jak bardzo trzeba, to nawet czasem coś sprzątnie (acz bardzo niechętnie).
TaTolek wierci dziury ścianach, przybija, piłuje, składa meble, koszmarnie ciężkie kartony z książkami zniósł do auta bez zbędnego gadania.
Dzieciaki rosną w przeświadczeniu, że Tata jest jeden, najlepszy, najwspanialszy i że o dojrzałości mężczyzny świadczą mięśnie i łysa głowa (definicja Tolka); są absolutnie pewni, że TaTolek może wszystko, rozwiąże każdy problem i zaradzi każdemu kłopotowi.


Dwa dni temu TaTolek wrócił z pracy. Pobawił się z dziećmi, wykąpał je, przebrał, nakarmił, poczytał im na dobranoc. Wyszedł z pokoju Tolków i padł na kapę, zasypiając w locie. Godzinę potem MaTolek podjęła pierwsze nieśmiałe próby obudzenia Go i namówienia, żeby jednak poszedł do łóżka, ale nie zakończyły się powodzeniem. Dwie godziny potem próby były już całkiem śmiałe, ale też nie przyniosły żadnego skutku. Trzy godziny potem TaTolek został przykryty kołdrą, a lampa, która świeciła Mu prosto w oczy, zgasła.
Nawet idealny mięśniak z łysą głową czasem potrzebuje resetu.

Komentarze