gdzie ta zima?


Jest 11 grudnia. Codziennie sprawdzam z niedowierzaniem czy już naprawdę jest połowa grudnia. Na termometrze 8 stopni (na plusie!), na zielonych trawnikach kwitną stokrotki, biegacze pomykają w krótkich spodenkach, dzieci pod szkołą szaleją w koszulkach z krótkim rękawem (ja się chyba starzeję, bo jednak wybieram kurtkę). Codziennie pada deszcz, codziennie rano przebijamy się przez ciężką mgłę, codziennie jest szaro i paskudnie. Z zazdrością oglądamy warszawskie zdjęcia niebieskiego nieba i pięknego słońca.


Na przekór aurze wieszamy świecące gwiazdki w oknach, wypiekamy masosolki, robimy ozdoby choinkowe i przygotowujemy prezenty. Szukamy oznak zimy i nadchodzącego Bożego Narodzenia. Sanki przygotowane, kombinezony czekają na białe szaleństwo. Zimo, przyjdź!

Komentarze