Następnego dnia rano przez chwilę próbowałam chojrakować, ale szybko się poddałam i karnie pomaszerowałam do łóżka. Jeszcze kolejnego dnia się podniosłam, ale słaba tak, że pusty śmiech mnie ogarniał - całe to moje wielkie trenowanie, kondycja, latanie na 6 piętro z Lalką na rękach - wszystko poszło w zapomnienie i teraz wyzwaniem było doczłapanie na nasz strych z dzieckiem pełznącym obok.
A po co to piszę? nie dlatego, że czuję ekshibicjonistyczną potrzebę opowiedzenia o swojej dolegliwości, ale żeby pozachwycać się moją maleńką Córeczką ukochaną! Otóż, kiedy TaTolek poszedł do pracy, a Tolek do szkoły - zostałyśmy we dwie. Lala poczuła się w obowiązku przejąć opiekę nad tym dziwnym wydaniem MaTolka i x razy dziennie odbywałyśmy taki dialog:
Lala: Mama pić?
ja: czy chcę pić? nie, dziękuję
Lala: boli brzuch?
ja: nie kochanie
Lala: [biegnie po butelkę, przynosi, wręcza] Mama pije!
ja: mam pić?
Lala: tak [ja piję, po chwili Lala znowu] brzuch nie ała?
ja: nie
Lala: to jeszcze pić!
ja: [piję]
Lala: brzuch nie ała?
ja: nie
Lala: che siusiu?
ja: nie
Lala: to teraz aaaaaa (połóż się)
Tak to nagle zamieniłyśmy się rolami.
Niesamowita Lala!!!!
OdpowiedzUsuńsłodka Mała :)
OdpowiedzUsuńCudna... przecudna!
OdpowiedzUsuń