sceny z życia

Tolek podbiega do TaTolka, stojącego w kuchni. Łapie rolkę folii aluminiowej i zaczyna fechtować, krzycząc: "tata, patrz!!".
TaTolek: ooo, ale super, jesteś D'Artagnanem?
Tolek: nie, Lordem Waderem!!
TaTolek: taaa, to się chyba nazywa różnica pokoleń. 

Ponieważ kolacja Lalkowa się przeciągała zorientowałam się, że zabraknie czasu na wieczorne czytanie i dyskusje i że musimy zmienić lekturę na coś, co ma porywającą akcję i nie rozpocznie niekończących się rozmów. Powiedziałam Lali, żeby poszła do brata i powiedziała Mu, żeby naszykował "Stawiam na Tolka Banana" zamiast ""Skąd się biorą dzieci". Słyszę tupot małych nóżek, otwieranie lodówki, klapnięcie drzwiami. Za chwilę rozczarowana córeczka wraca i mówi "mama, nie ma banan!!!'

Lalka z poleceniem posprzątania wymaszerowała do swojego pokoju. Słyszę stukania, pukania, gruchot zabawek. Zadowolona idę "na inspekcję". I co widzę? wszystkie zabawki starannie upchnięte pod dywan. 

Znalazłam stare zapiski z czasów Lalkowych, zupełnie niemowlęcych: 
Ponieważ z kręgosłupem i noszeniem Olki mam większy problem, niż myślałam, że będę miała, usiłuję Ją szybko przyzwyczaić do leżenia. W związku z tym czasem leży i skwierczy, a ja nie reaguje. No i w końcu zareagował mój syn: "mamo, czy ty nie rozumiesz, że tak nie zachowuje się dobra matka?! dobra matka nie dopuszcza do tego, żeby jej dzieci płakały, dobra matka dba o dzieci. jak nie ty - to ja ją przytulę". 
 

Komentarze