Lalka jest alergikiem - idealnie wczuła się z tym w resztę MaTOlków. Jak spisuję listę wszystkich rzeczy, których poszczególni członkowie naszej rodziny nie mogą jeść, to zostaje niewiele żywieniowych opcji.
Niestety, z Lalką jest o tyle problem, że nic nie chce wyjść w testach krwi, a Mała co i raz pokrywa się skorupą, toczy krew, albo po prostu odmawia jedzenia czegokolwiek. W sytuacjach skrajnych rozkłada się w trupa i wiadomo, że coś zaszkodzio Jej wyjątkowo mocno.
W momentach pełnego odrzutu od jedzenia, w naszym domu rozgrywają się scenki, które jeszcze parę lat temu wysmiałabym równo, krytykująć przy okazji nieudolnośc rodziców. Otóż bywa , że w miseczkach na stole stoją: zupa pomidorowa, rosół, kartofle, kluski, ryż i dwa rodzaje mięsa. A Lalka podchodzi, prycha i zdecydowanym gestem wszystko od siebie odpycha... po czym płacze z głodu.
Wniosek? No jasne! Rodzice Ją rozpuścili, w głowie się poprzewracało, wystarczy dwa dni przegłodzić i wszystko wsunie. Otóż nie. Z alergiami i nietolerancjami nie ma tak łatwo i zwykły głód z biednym brzuchem nie wygra. Wiem na pewno, kilka lat temu próbowałam przegłodzenia z (chorym, jak się później okazało) psem i skończyło się kroplówką. Z Lalką tak długo czekać nie będę.
No więc czasem, w momentach mojej skrajnej rozpaczy, zgadzam sie na wszystko, byle tylko panienka coś przeżuła i połknęła. COKOLWIEK!! (w tym momencie moje stare jedzeniowe przekonania, że dziecku nie wolno..., że musi..., że nigdy... idą się jeżyć). I tak własnie niedawno Lala zawędrowała do kuchni w poszukiwaniu przysmaków. Po chwili zza lodówki doszły znaczące mlaski i zachwyty. Trwały tak długo, że - tknięta złym przeczuciem - ruszyłam z kontrolą...
I nie bardzo wiem czy bardziej zaskoczył mnie wybrany produkt, czy też rozmiar łyżki, którą mała Lalka wpychała sobie do buzi.
Niestety, z Lalką jest o tyle problem, że nic nie chce wyjść w testach krwi, a Mała co i raz pokrywa się skorupą, toczy krew, albo po prostu odmawia jedzenia czegokolwiek. W sytuacjach skrajnych rozkłada się w trupa i wiadomo, że coś zaszkodzio Jej wyjątkowo mocno.
W momentach pełnego odrzutu od jedzenia, w naszym domu rozgrywają się scenki, które jeszcze parę lat temu wysmiałabym równo, krytykująć przy okazji nieudolnośc rodziców. Otóż bywa , że w miseczkach na stole stoją: zupa pomidorowa, rosół, kartofle, kluski, ryż i dwa rodzaje mięsa. A Lalka podchodzi, prycha i zdecydowanym gestem wszystko od siebie odpycha... po czym płacze z głodu.
Wniosek? No jasne! Rodzice Ją rozpuścili, w głowie się poprzewracało, wystarczy dwa dni przegłodzić i wszystko wsunie. Otóż nie. Z alergiami i nietolerancjami nie ma tak łatwo i zwykły głód z biednym brzuchem nie wygra. Wiem na pewno, kilka lat temu próbowałam przegłodzenia z (chorym, jak się później okazało) psem i skończyło się kroplówką. Z Lalką tak długo czekać nie będę.
No więc czasem, w momentach mojej skrajnej rozpaczy, zgadzam sie na wszystko, byle tylko panienka coś przeżuła i połknęła. COKOLWIEK!! (w tym momencie moje stare jedzeniowe przekonania, że dziecku nie wolno..., że musi..., że nigdy... idą się jeżyć). I tak własnie niedawno Lala zawędrowała do kuchni w poszukiwaniu przysmaków. Po chwili zza lodówki doszły znaczące mlaski i zachwyty. Trwały tak długo, że - tknięta złym przeczuciem - ruszyłam z kontrolą...
I nie bardzo wiem czy bardziej zaskoczył mnie wybrany produkt, czy też rozmiar łyżki, którą mała Lalka wpychała sobie do buzi.
oto cukiernica, która zapomniana stała od roku wciśnięta w kąt najdalszej szafki
To żem się uśmiała :)
OdpowiedzUsuńMój Syn (a co za tym idzie i Córka) na Wielkanoc kazał Babci na talerzyk sypać cukier puder z takiej specjalnej tuby z sitkiem, po czym skrupulatnie go zlizywał. Przez jakieś dwie godziny... juhhhh....
ja mam to, jak Małe Kiełki mają chore gardła, albo coś.
OdpowiedzUsuńNiech jedzą.
COKOLWIEK.
Wszystko mi jedno, byle coś się znalazło w brzuszkach i przestali płakać z głodu.
Specjaliści od zdrowego żywienia dzieci dostaliby zawału serca od razu na progu domu.
Rekordowo - po wyjściu od lekarza z diagnozą ANGINA pojechaliśmy specjalnie do McD po frytki i nuggetsy, wiedząc, że co jak co, ale TO to chłopcy zjedzą...
Zatem - rozumiem! :)