piękno Lipska



Ostatnio narzekałam na Lipsk. Jesteśmy wszyscy zmęczeni tegoroczną natężoną nauką Tolka, zima była za długa, ocieplenie nie chce przyjść... Pewnie wszędzie bym narzekała. Dlatego dziś pokażę to, co (szczególnie teraz, przy pierwszym wybuchu wiosny), w tym mieście zachwyca.
Jestem typem miastoopłotkowym. Architektura przyciaga mój wzrok na chwilę, klasyczne uroki miasta raczej odstraszają. To, za czym tęsknię i co uwielbiam, to natura. A ta, teraz rozkwita.
Miesiąc temu pojawiły się forsycje, kwitną drzewa owocowe, coraz więcej liści zieleni się drzewach.


Niedaleko nas odkryłam aleję magnolii - nie powstydziłby się ich nawet Ogród Botaniczny w Powsinie:


A całkiem niedawno zagęściło się w kanałkach, które mamy pod oknami. Ruch wodny został przywrócony i znowu możemy się z Lalką jak urzeczone wpartywać w "skrzyżowania" cieków różnych.



Nie taki Lipsk straszny, jak go maluję. ;) 

Komentarze

  1. Lalka ma piękną fryzurę z tego, co widzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Luna, czyżbym wyczuwała leciutką kpinę?!

    Aniu, bardzo czekamy na fryzjera. Sama cięłam i fryzura się okrutnie buntuje. :D Tyle, że u fryzjera buntuje się Lala.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też jestem fryzjerem Kacpra. Jakoś go sobie nie wyobrażam u prawdziwego fryzjera ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, nie, nie - Lalka zaczęła karierę fryzjerską w ubiegłe wakacje. I jednak jest spora różnica jak tnie fachowiec. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz