Trochę zaleci reklamą, ale niechcący. To opowieść o moim rodzinnym domu.
Otóż dawno, dawno temu moja Mama studiowała ogrodnictwo. A potem - i dawno i średnio dawno i niedawno - marzyła, żeby kwiatki sprzedawać, polecać, opowiadać o nich. I jeszcze żeby było przytulnie. I tak powstała KWIATKARNIA - kawiarnia z kwiatkami lub kwiatki z kawą, jak ktoś woli. Najpierw były tylko kwiaty, potem zaczęła rosnąć część jedzeniowa.
trudne dobrego początki
Dziś to moje ukochane, urokliwe miejsce, za którym tęsknię przez całą jesień i zimę. Latem jest cicho, zielono. W Kwiatkarni można spotkać się na kawie z przyjaciółmi, można zjeść lunch (w czasach pracowych wiele bym dała za taki zielony azyl w środku dnia), można usiąść na kocyku z dzieckiem (albo bez) i zjeść coś pysznego. Mój "żelazny zestaw" to chłodnik i tarta cytrynowa, ale chyba najwięcej zwolenników ma rolada bezowa.
Nie, nie zachęcam do odwiedzania tego miejsca, bo przestałoby być takie "inne". To moja mała podróż sentymentalna, bo w majowy tydzień warszawski znowu z radością wsiąkliśmy w te atmosferę i znowu niecierpliwie czekamy lipca, żeby polenić się tam, gdzie Saska Kępa pachnie bzami.
Ten, kto uważa, że Kwiatkarnia nie jest urokliwa, niech pierwszy rzuci kamieniem. ;)
Jest wspaniała, zgadzam się z każdym słowem! Chłodnik najlepszy na świecie a rolada to arcydzieło sztuki kulinarnej!!!
OdpowiedzUsuńI miejsce ... wyjątkowe:) To nie reklama:) To tylko moje wrażenia:)
kanapki z salcesonem oraz grochowka tez niczego sobie... ;)
OdpowiedzUsuńJa chcę taką glicynię!!!
OdpowiedzUsuńmam nie pytać co to glicynia? ;)
OdpowiedzUsuńA serio - jak chcesz, to dzwoń i pytaj o poradę. Mama na pewno chętnie pomoże.
W przyszłym roku będę ogród urządzać. Na ugorze. Duży. Będzie co robić. Chyba powinnam się zaprzyjaźnić z Twoją mamą :)
OdpowiedzUsuńP.S. glicynia to to coś z fioletowymi kiściami kwiatów. Inaczej wisteria. Zakochałam się w niej w Positano. Wiosną chodzi się tam w tunelach z glicynii. Ale aż takich ambicji nie mam :)