rozmowy z córką

Lalka potrafi coraz więcej powiedzieć, ale Jej się nie chce. Porozumiewa się językim migowym, który - niestety - rozumiemy. Dodaje proste słowa, w stylu "mama, Tata, tak, dzięki", itd.
DziaTolek stwierdził, że to niesamowite, jak ta mała istotka robi sobie narzędzia z dużych ludzi. Bierze za rękę, ciągnie tam, gdzie chce, pokazuje, kręci głową, cmoka, macha rączkami - przy odrobinie dobrej woli ciężko się nie dogadać mimo, że Mała prawie nic nie artykułuje. Parę razy, kiedy trafiła na jednostki wybitnie oporne okazało się, że - przyciśnięta do muru - potrafi mówić. Postanowiłam dziś czekać na komunikaty werbalne - nic nie widzieć, nie rozumieć i czekać,  aż Lalka powie czego chce.
Chwilę potem Olka przyleciała. Zacmokała i czeka. Ja - nic.
Otworzyła szafkę, wręczyła mi butelkę i energicznie kiwnęła głową na "tak".  Powiedziałam, że nie rozumiem i musi powiedzieć.
Otworzyła szafkę, postukała palcem w puszkę z mlekiem i powiedziała "Mama, tak! Dzięki!".
Ja dalej udawałam głupią. Trwało to z 5 minut i widziałam, że Lalka coraz bardziej się denerwuje. Ponieważ do niczego dobrego to nie prowadziło, powiedziałam "Olcia, powiedz: proszę mleko". Mała Uśmiechnęła się, klasnęła i potaknęła.
ja: powiedz "mleko"
Lala: tak!
ja: MLE-KO
Lala: oo! dzięki!
ja: MLEKO
Lala: stuka znacząco w puszkę z mlekiem
ja: powiedz MLEKO
Lala: wciska mi w rękę butelkę
ja: MLEKO
Lala: daje mi łyżeczkę do odmierzania
ja: Olcia, mów! Powiedz "MLEKO"
i tak w koło Macieju przez 5 minut.
W końcu Lalka wyraźnie wkurzona pomyślała i mówi: "Mama, nie chcę [mówić] MLEKO". Zacmokała - postukała paluszkiem w puszkę, wręczyła mi butelkę i poszła obrażona...
1:0 dla Lalki.

Komentarze

  1. Boskie!:) mam to samo!
    Niedziela rano. Glosne krzyki "Mamooo" (x10?!) Na pytania "o co chodzi" dostawalam tylko kolejne, glosniejsze "mmmaaaamoooo". Ide do kuchni. A tam E.skaczaca energicznie z euforii, pachajaca rekami, cieszaca sie jak glupi do sera...na widok pudelka od pizzy. Po chwili wydukala "ja" i wskazala enty raz na pudelko. Ze niby mam jej dac kawalek. Udalam, ze nie rozumiem... I poprosilam, by powiedziala chociaz PIZZA. E.spojrzala zdezorientowana...ale pragnienie pizzy byly tak wielkie, ze powiedziala: "pippa":) lol

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ją!!! Dla mnie jej "dzięki" załatwia wszystko:) no ale rozumiem, że Ty nie możesz być tak pobłażliwa:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Luna - ja mam do wyboru: dzięki, albo jeziuuuu...

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie rozłożyło na łopatki stukanie znaczące w puszkę i łyżeczka do odmierzania :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz