łatwo przyszła, łatwo poszła


Niedawno pisałam o tym, że wiosna już przyszła. Minęło kilka dni i z bólem serca muszę napisać, że łatwo przyszła i łatwo poszła. Na balkonie leży 10cm śniegu, moje biedne prymulki z trudem wytrzymują ten ciężar na sobie. Nasze dzieci podzieliły się na dwa obozy. Obóz Tolka jest ciepłolubny i marzy o miejscu do mieszkania, w którym zimy nie będzie. Obóz Olki radośnie drepcze w śniegu, wybiera co ciekawsze kawałki lodu i znosi te skarby do domu, a następnie oblewa rzewnymi łzami każdą kałużę po ukochanej "zmarłej" śnieżynce.


Okna połaciowe mają w taką pogodę swój urok. Mam do wyboru co chwila odśnieżać je, zwalając śnieg na głowy przechodniów, albo poddać się i pozwolić szybom pokryć się grubą warstwą śnieżną, przez co w mieszkaniu robi sie zupełnie ciemno.  Za to bosko jest położyć się w wannie i mieć taki widok:


Odkryłam już, że jak przypadkiem naleje się zbyt gorąca woda, to jedno gwałtowne otwarcie okna daje możliwość kąpieli w śniegu. Znam takich, co by się cieszyli z kriowanny.



Dobra zima nie jest zła. Lubię jeździć na nartach, na sankach, na pupie, lubię lepić bałwany i rzucać się śnieżkami... ale teraz już bardzo, bardzo tęsknię za słońcem i kwiatami.
Uprzejmie proszę o powrót wiosny.

Komentarze

  1. Moja Anka w weekend: Mamo, mamy dzisiaj w marcu jak w garncu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Gosia, to zdjęcie na górze genialne -jak makieta!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasia, dziękuję, ale to zasługa aparatu, nie moja. Ma właście taką funkcję - makieta. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz