tak zwany spontan czyli dlaczego przez tydzień nic nie pisałam


Staramy się bardzo dokładnie planować życie, pracę, wyjazdy. Tydzień temu Tolek zaczynał ferie i juz od kilku miesięcy wiedzieliśmy, że zostajemy w Lipsku, żeby Młody odpoczął, wyspał się, ponudził spokojnie w domu. Wiedziała też cała rodzina i przyjaciele.
W piatek odebrałam Tolka ze szkoły i powoli wracaliśmy do domu na tygodniowe "nudy kontrolowane", kiedy zrobiło mi się żal, że w kółko wszyscy wybiegają roześmiani, mówiąc o wyjazdach na narty i śnieg; przemknęło mi przez głowę, że może fajnie byłoby odwiedzić DziaTolków. Przemknęło, zniknęło, zapomniałam.
Wieczorem TaTolek rozwinął przede mną średnio atrakcyjną wizję mojego samotnego tygodnia z dziećmi, bo On musi pracowac do rana do nocy. Poszkolna myśl o wyjeździe wróciła do mnie z siłą wodospadu (czy ktoś pamięta jeszcze taką reklamę?!). Wróciła na tyle szybko, że zanim się zorientowałam, to ją zwerbalizowałam. I ku mojemu ogromnego zdziwieniu TaTolek zapalił się do tego pomysłu (dla Niego to "super atrakcja" - 750 km w jedną stronę, przespać się i 750km w drugą stronę i tak weekend po weekendzie).
Pół godziny potem pakowaliśmy torby, a niecałą dobę potem Tolek i Lalka wpadli w objęcia stęsknionych Dziadków, Ciotek i Wujków.
Tak zaczęły się nasze pięciodniowe ferie. Przeleciały migiem. Dzieciaki zachwycały się śniegiem, MaTolek radował się atmosferą stolicy, DziaTolki cieszyli się z odwiedzin wnuków.
Szóstego dnia znowu wpakowaliśmy nasz dobytek do toreb i wróciliśmy do Lipska. Ferie się skończyły. TaTolek przejechał kolejne 3000km w ciągu tygodnia.
Było wariacko, szybko i bardzo miło. Okropnie się cieszę, że dopadł nas spontan i nie przesiedzieliśmy tego czasu w Lipsku. Jak zwykle - smutno nam, że nie udało nam się spotkać ze wszystkimi, z którymi byśmy chcieli.


PS. W trakcie jazdy do Polski warunki jazdy były takie sobie - śnieg, deszcz i mgła walczyły o pierwsze miejsce w zawodach "jak najbardziej spowolnić jazdę", a TIRy robiły rajdy lewym pasem, wyprzedzając TIRy z prawego pasa jadąc o 2km/h szybciej niż wyprzedzany. Osobliwy to widok (i przyjemność) po niemieckich autostradach...


Komentarze