Kilka dni temu od rana do wieczora siedzieliśmy w parku. Łapczywie łapaliśmy ostatnie promienie słońca. Dzieciaki szalały na placu zabaw, na trawie, na drzewach, w krzakach. Wszędzie, gdzie się dało, a czasem też tam, gdzie nie powinno się "dać". TaTolek kroczył dostojnie (mniej dostojnie jak niósł Lalkę na barana), a MaTolek, jak zwykle, latała jak opętana z aparatem. I po raz kolejny - dzieci mają setki zdjęć: z otwartym okiem, z zamkniętym okiem, z przymkniętym okiem, z uniesioną ręką, w opuszczoną, z właśnie unoszoną, itd., itp. Czasem zastanawiam się po co co weekend robię zdjęcia tych samych dzieci, w tych samych miejscach, w trakcie tych samych czynności. Odpowiedzi nie znajduję, ale fotografować - nie przestaję. Mam uwiecznione na zdjęciach miliony kwiatków, listków, kamyczków, patyczków, drzew i wszystkiego, co wpadło mi w oko (i w kadr) w Polsce, w Finlandii i w Niemczech. Aparat noszę zawsze przy sobie, prędzej zapomnę z domu telefonu, niż mojej "idiot kamery". Dzięki temu czasem wpadam na coś niepodziewanego. Tak właśnie było w sobotę.
Grupa panów postanowiła rozegrać mecz piłkarski. Niezwykły o tyle, że każdy z graczy najpierw wpełzał do plastikowego kokona, przypinał to do siebie szelkami, z dużym trudem stawał na nogi i... na ogół za moment znowu leżał, storpedowany przez współgraczy. Panowie odbijali się jak piłeczki, co chwila w górze fikały nogi, podczas gdy kadłubki graczy tkwiły w plastikowych piłkach i nijak nie chciały się podnieść.
Przechodnie przystawali zaciekawieni, a potem wciągali się w kibicowanie, podchodzili coraz bliżej, robili zdjęcia, kręcili filmiki, podawali piłkę.... i wszyscy się śmiali. Najpierw nieśmiało, półgębkiem, a potem na cały głos za każdym razem, kiedy "piłeczki" wpadały na siebie i leciały do tyłu, koziołkując jak najprawdziwsze piłki gumowe.
Niestety, nie mam dobrych zdjęć. Dzieciaki były zmęczone, a i TaTolkowi zabrakło cierpliwości na moje "jeszcze chwileczkę", "jeszcze momencik". Wstawiam więc co mam, a resztę trzeba sobie wyobrazić.
Bardzo, bardzo chciałabym tak kiedyś pograć w piłkę.
Komentarze
Prześlij komentarz