Przy Tolkowej szkole jest ogródek. W ramach klubu ogrodniczego dzieci sadzą roślinki, hodują marchewki, rzodkiewki, sałatę, dynie, a w ramach zajęć kulinarnych - wszystko zjadają (ze smakiem!!). Takie rzeczy widziałam wielokrotnie w szkołach i przedszkolach polskich i bardzo mi się to podobało.
Tutaj zobaczyłam coś więcej. Poza grządkami jest (prawie) normalna sala lekcyjna. Są ławki, stoły, tablica. Kiedy dzieci realizują "unit ogrodowy", chodzą codziennie na dwór, wyrywają rośliny, oglądają korzenie, rysują to, co widziały, opisują i zapamiętują.
A w ramach "atrakcji specjalnych" co i raz szkoła zapewnia potężny grill pełen wurstów plus warzywa świeżo zerwane ze szkolnych grządek.
Jest też huśtawka, bo przecież przy nauce trzeba mieć czas na odpoczynek i trawa, żeby pobawić się w berka.
12???!!!! :)
OdpowiedzUsuńGosia, jak przyjedziesz na chwilę do Warszawy to wpadnij na mój ugór :) I błotko dla Lali też się znajdzie :)
z przyjemnością :D
OdpowiedzUsuń