bunt dwulatki

Istnieje taki termin, znany większośći rodziców, zwany BUNTEM DWULATKA.
Moja Przyjaciółka wielokrotnie przy małym Tolku mówiła mi, że nie wiem co znaczy miec dziecko i dopiero przy drugim mam szansę zrozumieć. Nie wierzyłam Jej.
Lalka postananowiła nam udowodnić, że Przyjaciółka  miała rację. No i miała, niestety. ;)
W trakcie naszego świątecznego urlopu Lalka postanowiła nam to zaprezentować z całą dwuletnią siłą. Oglądam teraz zdjęcia i zamiast zachwycać się widoczkami, zgrzytam zębami na myśl o tym, co Mała wyprawiała.
Było tak: my w lewo - Ona w prawo; my w przód - Ona w tył, my idziemy - Ona się kładzie plackiem na ziemi (lub ucieka).


Wczoraj spuściłam Ją z oczu dwa razy na jakieś 5-10 sekund. Za pierwszym razem dorwała się do szuflady kuchennej i przyozdobiła miarkę filcowymi podkładkami pod meble.


Za drugim powiedziałam, że idziemy na spacer i poszłam po buty. A Lalka? Pomalowała sobie kredą usteczka na czerwono, po czym złapała ciężarek i zaczęła ćwiczyć.
Nie wiem skąd u Niej przekonanie, że tak się trzeba przyszykować do wyjścia. Ja się nie maluję. ;)

Komentarze

  1. Jest super:))) Muszę też taką historyjkę Eryki stworzyć, spokojnie dorównuje psotami:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff... odkryłam Twojego bloga, przejrzałam prawie od początku i podoba mi się jak piszesz, aż się chce do Lipska pojechać :) Będę Cię śledzić -uważaj! :)
    Też piszę bloga (pozazdrościłam innym), ale coś ostatnio skopałam sobie w plikach na serwerze i czekam aż Panowie magicy mi naprawią moje psoty :) Jakbyś miała ochotę to już jutro zapraszam www.wkratke.com.pl
    Pozdrawiam z Warszafki, w której już lekko wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Kasiu, na razie "wkratkę" mnie nie wpuszcza, czekam aż magicy pomogą.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz